„Wilki” i fenomen pierwszej płyty
„Wilki” to znany powszechnie w Polsce zespół, który do dziś wydaje płyty i koncertuje. Jednak gdy przyjrzymy się jego działalności zauważymy, że zdecydowanie ich najlepszą płytą był pierwszy, debiutancki album. W czasie, gdy nawet skład „Wilków” nie był stabilny. Przyjrzyjmy się więc historii zespołu, by dociec, dlaczego sukces pierwszej płyty nie został nigdy powtórzony (a przynajmniej nie równocześnie w komercyjnej i artystycznej odsłonie). „Wilki” na początku działalności były zespołem rockowym, jednak z czasem zaczęły grać muzykę bliższą popu. Zespół został założony w 1992 roku przez jego lidera grupy – Roberta Gawlińskiego. Nie stracił on tej pozycji przez cały okres działalności „Wilków”. Zespół długo kompletował skład, a gdy ostatecznie gotowi byli i muzycy i materiał na pierwszą płytę, zmarł nagle jeden z członków zespołu, basista, Adam Żwirski [zobacz tutaj]. To ku jego pamięci powstał utwór „Son of the Blue Sky”, który do dziś jest uważany za najlepszy i najbardziej rozpoznawalny kawałek tego zespołu. Zresztą wszystkie niemal utwory z pierwszej płyty „Wilków” zostały przyjęte entuzjastycznie i do dziś robią na słuchaczach wrażenie. Już druga płyta, choć dobrze przyjęta, nieco różniła się stylem i nie potrafiła dorównać debiutowi. W 1995 roku grupa zawiesiła swoją działalność, a jej lider rozpoczął solową karierę. Kilka jego singli zostało dobrze przyjętych na rynku. W 200 roku przy okazji wydawania płyty kompilacyjnej zespół znów się połączył i wyruszył w trasę koncertową. Nowe płyty różniły się jednak od poprzednich, pojawiły się mniej ambitne, szczególnie pod względem tekstowym, i bardziej popowe piosenki. Zespół przeżywał wzloty i upadki, jednak w 2009 roku znów zawiesił działalność. Skład zespołu zresztą wciąż przechodził zmiany, a sam Gawliński był zaangażowany w działalność solową. Zespół jednak funkcjonuje do dziś i w 2016 roku wydał kolejna płytę. W sercach fanów jest jednak oczywiste, że najmocniejszym akcentem w historii tej formacji był jednak debiutancki album. Dziś można już śmiało powiedzieć, że stan ten nie ulegnie zmianie. Nie ulega bowiem wątpliwości, że lider zespołu stracił formę i jego koncerty nie są już tak dobre, jak kiedyś. Nie zmienia to jednak faktu, że stworzył płytę, która dla fanów rocka pozostanie kultową.